sobota, 27 lutego 2010

Naleśniki z ricottą i orzechami


Naleśników ciąg dalszy. Ten przepis znalazłam w książce "Pięknie nakryty stół". W tej książce można znaleźć nie tylko zdjęcia wspaniale udekorowanych stołów, ale wiele przepisów na smakowicie wyglądające potrawy. Wypróbowałam właśnie ten na naleśniki z ricottą i orzechami.





Naleśniki:

4 jajka
160 g mąki
1/2 litra mleka
100 ml śmietany
30 g stopionego masła
4 łyżki oliwy z oliwek extra virgine

Wymieszać jajka z mąką, dodać roztopione masło, sól, mleko, śmietanę. Ubić trzepaczką do piany i zostawić ciasto na 10 minut. Na rozgrzanej i wysmarowanej oliwą patelni teflonowej smażyć naleśniki. Z każdej strony około minuty.

Farsz:

300 g sera ricotta
50 g orzechów (włoskich)
30 g bazyli (ddałam mniej - suszonej)
20 g tarego parmezanu
1 ząbek czosnku
3 cukinie (ja miałam dwie)
sól i pieprz

Cukinię umyć i pokroić w cienkie plasterki. Smażyć na patelni z 1 łyżką oliwy i ząbkiem czosnku. W misce wymieszać ricottę, pokruszone orzechy, sól i pieprz (dodałam odrobinkę) i posiekaną bazylię. Dodać cukinię i parmezan.







Na okrągłym półmisku naleśniki przekładać warstwami masy serowo-orzechowej. Można podawać na ciepło i na zimno.




Smacznego!!!

czwartek, 25 lutego 2010

Panierowane naleśniki z indykiem


Dwa tygodnie ubiegłorocznych wakacji spędziliśmy w Chorwacji. Był to bardzo udany urlop. A wyjeżdżając wiedzieliśmy, że jeszcze tam wrócimy. Bardzo możliwe,  że tegoroczny urlop spędzimy właśnie w Chorwacji. Już nie mogę się doczekać!






Z czym kojarzy mi się Chorwacja? Z pięknym morzem z górami w tle. Ze wspaniałą roślinnością. Z ludźmi o usmiechniętych, pogodnych twarzach i z ..... naleśnikami. Mój 6 letni synek jest nałogowym naleśnikożercą. "Palacinke" zajadałby najchętniej kilka razy dziennie. W drodze na plażę i z plaży pałaszował chorwackie naleśniki posypane cukrem pudrem lub posmarowane dżemem. Ja wolę naleśniki w wersji wytrawnej. Ten przepis znlazłam na  stronie o kuchni chorwackiej. Są pyszne!!!

Ciasto:

- 20 dag mąki,
- 2 jajka,
- 4 dl mleka sól, olej do smażenia,

W głębokim naczyniu roztrzepujemy jajka, solimy i dodając na przemian mąkę i mleko cały czas mieszamy do uzyskania jednolitego płynnego ciasta. na patelni rozgrzewamy olej. Odmierzamy chochlą odpowiednią ilość ciasta, wylewamy je na patelnię i rozprowadzamy równomiernie. Gdy się zarumieni, przewracamy na drugą stronę.

Nadzienie:


- 25 dag mięsa z indyka lub z kurczaka,
- 4 dag masła
- 1 kiszony ogórek,
- 1 kiszona czerwona papryka (ja dodałam świeżą paprykę),
- 1 dl kwaśnej śmietany,
- gałka muszkatołowa,
- sól,
- pieprz,

Mięso kroimy w drobną kostkę, przyprawiamy solą i pieprzem. Smażymy na maśle. Kiedy mięso będzie prawie miękkie dodajemy startą gałkę muszkatołową, drobno posiekane ogórki (obierałam ze skórki) i paprykę oraz kwaśną śmietanę (ja wczęśniej dodałam świeżą paprykę i dusiłam z mięsem 5-10 min. aż była miękka). Wszystko mieszamy. Na środek każdego naleśnika kładziemy łyżkę nadzienia, zawijamy boki ku środkowi i rolujemy go. Zrolowane naleśniki panierujemy w mące, jajku i tartej bułce. Obsmażamy ze wszystkich stron na złocisty kolor.




 
Smacznego!!!

wtorek, 23 lutego 2010

Zakupoholiczka

Do napisania tego postu skłoniły mnie:

1. Przeczytana książka.
2. Obejrzany film.
3. Wyjście do drogerii po proszek do prania.



Historię Rebeki Bloomwood trzydziestoletniej dziennikarki, zwariowanej na punkcie zakupów, przeczytałam kilka miesięcy temu. Książka jest świetna. Dowcipna, błyskotliwa, gwarantuje dobrą zabawę. Kiedy ją czytałam miałam w głowie obraz Rebeki. Niestety całkowicie inny od Isli Fisher. Film, obejrzany niedawno, bardzo mnie rozczarował. Zupełnie nie jest zabawny, momentami nudny, mdły (zdarzyło mi się nawet zasnąć!!!). Szkoda, bo ta książka to materiał na super komedię.


Czytając książkę momentami widziałam siebie. Nie, nie jestem zakupoholiczką, nie mam debetów na karcie. Staram się jak mogę, oszczędzam, ciułam, gromadzę, zwracam uwagę na cenę, zastanawiam się zanim coś  kupię itd. (patrz post niżej). Ale czasem....Wychodzę po proszek do drogerii..... i wracam z kilkoma absolutnie niezbędnymi gadżetami. No sami spójrzcie:

 

czwartek, 18 lutego 2010

Letnie inspiracje

Dzisiaj nie będzie nic do jedzenia. Przeglądając nowy katalog Solar zatęskniłam za latem. W zasadzie, moja ciuchowa firma numer jeden,  na nadchodzący sezon,  nie pokazała nic nowego. Choć jest kilka ciekawych propozycji w moich ulubionych kolorach. Pierwszą wizytę w sklepie zakończyłam bez powodzenia, jakoś nic nie rzuciło mnie na kolana i jeszcze te ceny !!! Ale chyba muszę oswoić się z nowościami, odmówić sobie kilku innych rzeczy i nabyć jakis fatałaszek który ucieszy i przybliży do lata.






poniedziałek, 8 lutego 2010

Sałatka z brokuła i sera feta

Choć przepis wyjątkowo prosty, to smakuje wyśmienicie!


Składniki:

1 brokuł
opakowanie sera feta
garść uprażonych na suchej patelni pestek słonecznika
oliwa z oliwek
pieprz

Brokuła gotujemy krótko (4-5 minu) w osolonej wodzie z odrobiną cukru. Studzimy. Fetę osuszamy, kroimy w kostkę.  Układamy warstwami kolejno brokuł, ser, delikatnie pieprzymy, posypujemy pestkami słonecznika, polewamy oliwą i układamy kolejne warstwy.





Najlepiej smakuje z ciemnym pieczywem  lub jako dodatek do smażonej ryby. Ja podałam na niedzielny obiad jako dodatek do kotleta z piersi drobiowej i pieczonych ziemniaków.



Smacznego!!!

niedziela, 7 lutego 2010

Tort wg Pierre Hermé



Z braku źródła nie korzystałam z oryginalnego przepisu. Zainteresowanych szczegółami odsyłam na tę stronę . Ja przepis nieco dopasowałam do swoich możliwości. (głownie umiejętności)





Ciasto:


70 g pokruszonej gorzkiej czekolady
130 g miękkiego masła
2 jajka,
125 g cukru
60 g przesianej mąki
100 g grubo mielonych orzechów włoskich
Szczypta proszku do pieczenia

Czekoladę rozpuścić (najlepiej w kąpieli wodnej). Zdjąć z ognia i lekko ostudzić. Masło utrzeć z cukrem, aż uzyska kremową konsystencję, dodać żółtka. Cały czas mieszając dodać czekoladę (musiałam dodać do czekolady pięć łyżek ciepłej wody, żeby „wyjąć” ją z rondla), mąkę, orzechy, proszek i pianę ubitą z białek. Przełożyć ciasto do tortownicy posmarowanej masłem i wysypanej tartą bułką. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 oC. Piec 20 minut. Wyjąć z piekarnika i pozostawić do ostygnięcia.



Krem:

125 ml mleka
cukier waniliowy
2 żółtka
25 g cukru
12 g przesianej mąki ziemniaczanej)
13 g miękkiego masła
340 g śmietanki (36%)
10 g żelatyny
70 ml i 4 łyżki koniaku (lub rumu)
70 ml wody
120 g rodzynek

Rodzynki zalać wodą w garnku i zagotować. Gotować aż do odparowania wody. Wlać 70 ml alkoholu i podpalić. Potrząsać garnkiem aż alkohol przestanie płonąć. Wystudzić rodzynki pod przykryciem. Osuszyć.
Zagotować mleko z cukrem waniliowym. Ostudzić. Wstawić metalowy garnek z wodą do zamrażalnika. W garnku z grubym dnem, ubić razem żółtka, cukier, mąkę ziemniaczaną. Ubijać, dodawać powoli mleko. Podgrzewać na bardzo małym ogniu do zagotowania. Gotować 1-2 minuty cały czas ubijając. Zdjąć krem z ognia i wstawić do garnka z zimną wodą. Schładzać cały czas ubijając, żeby nie porobiły się grudki. Gdy krem nieco ostygnie dodać masło mieszając, aż dokładnie się rozpuści i połączy z kremem. Ostudzić.

Namoczyć żelatynę w zimnej wodzie. Ubić śmietankę. Napęczniałą żelatynę rozpuścić w trzech łyżkach wrzątku. Do kremu dodawać kolejno alkohol, żelatynę i ubitą śmietankę oraz rodzynki (pozostawiając ¼ do dekoracji). Wyłożyć krem na ciasto.

Udekorować rodzynkami i połówkami winogron. Zalać tężejącą galaretką cytrynową.








Smacznego!!!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...