poniedziałek, 31 maja 2010

Szarlotka dla leniwych



Wreszcie kupiłam tarkę. I na deser była szarlotka. Przepis wyjątkowo łatwy zgodnie z tytułem.




Składniki:

1,2 – 1,5 kg soczystych jabłek,
po szklance :mąki, cukru i kaszy manny,
cukier waniliowy,
łyżeczka proszku do pieczenia,
20 dag masła,
przyprawa do szarlotki,


Suche składniki wymieszać, odmierzyć szklankę, a resztę wsypać do wysmarowanej masłem i oprószonej bułką tartą tortownicy. Jabłka zetrzeć na grubej tarce, wymieszać z przyprawą do szarlotki (ilość wg uznania, ja dałam płaska łyżkę), ułożyć w tortownicy, dodać resztę mieszanki. Na wierzchu położyć rozdrobnione masło (kroiłam je zimne po wyjęciu z lodówki). Piec aż się zarumieni w temp 180oC ok. 50 min.

Podaje tradycyjnie, z bita śmietaną.

Rada mojej mamy : po upieczeniu nie trzymać w lodówce bo ciasto twardnieje.


Smacznego !!!

niedziela, 23 maja 2010

Dzień przyjemności



Dzisiejsza niedziela miała być dniem dla przyjemności. I była. No z małym wyjątkiem. Miałam upiec szarlotkę do której jabłka sciera się na tarce. Zapomniałam, że kilka dni temu wyrzuciłam swoją starą, zniszczoną tarkę na śmietnik. Nowej nie kupiłam, więc szarlotki nie było. Ale był za to spacer, przegląd prasy wnętrzarskiej i wizyta przyjaciół. Szkoda że niedziela już się kończy.
Delektowałam się zdjęciami pewnego ślicznego domku w moim ulubionym niebieskim kolorze. Lubię swoje mieszkanie, ale coraz bardziej marzy mi się mały....niebieski domek z niewielkim ogródkiem.







W artykule z "Mojego mieszkania" właścicielka tego pięknego niebieskiego domku mówi, że urządzanie domu nauczyło ją asertywnosci w forsowaniu swoich pomysłów. Ja chyba będę musiła nauczyć się sztuki odmawiania samej sobie. Szukałam białego klosza do podstawy lampy. Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego kształtu. Znalazłam nie biały i w nie odpowiednim kształcie, ale spodobał mi sie na tyle, że... go kupiłam. Będę chyba jednak musiała poszukać nowego miejsca dla tej lampy. Bo do obecnej koncepcji sypialni ten sielski klosz mi nie pasuje.






Agalove, pozdrawiam serdecznie z dalekiej północy !


piątek, 14 maja 2010

Czekolada i Paryż

Dlaczego czekolada? Bo mam ostatnio apetyt na czekoladę i to w dużych ilościach. W zasadzie o tej porze to raczej można było by się spodziewać apetytu na truskawki a tu: czekolada.
A dlaczego Paryż? Bo pierwszy raz pyszną tartę czekoladową jadłam w Paryżu. I jakoś tak słodko-czekoladowo wspominam to miasto.




Ten przepis znalazłam na stronie Pieceofcake

Smakuje tak samo jak ta francuska. Zostaje włączona do mojego kulinarnego repertuaru. Tym bardziej że jej zrobienie (wbrew pozorom) nie jest skomplikowane.

Ciasto:

200 g mąki tortowej
50 g cukru
140 g zimnego masła
surowe żółtko

Mąkę wsypujemy do miski. Dodajemy szczyptę soli i cukier. Masło kroimy w małe kawałki i dodajemy do mąki z cukrem. Zagniatamy, dodając w trakcie jedno surowe, zimne żółtko. Zagniatamy na gładkie, plastyczne ciasto. Gotowe ciasto zawijamy w folię plastikową i wkładamy na pół godziny do lodówki. Starcza na wyłożenie tortownicy o średnicy 28-30 cm.
Tortownicę trzeba wcześniej wyłożyć papierem do pieczenia. Wylepić ciasto i nakułuć widelcem. Wstawić przed pieczeniem na ½ godz. do lodówki. Piec 20 minut w temp. 200 C.




Masa:

(zmieniłam trochę ilości składników)

200 g czekolady twardej deserowej
1 szklanki kremowej śmietanki (dałam 36%)
75 g cukru
3 jajka
czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej
łyżeczka ekstraktu (nie aromatu!) waniliowego (dodałam aromat)
łyżka cukru pudru

Czekoladę łamiemy na kawałki i wkładamy do miski. Rozpuszczamy w kąpieli wodnej, co jakiś czas mieszamy. Płynną czekoladę zdejmujemy z ognia i odstawiamy na bok.
Szklankę (czyli połowę) śmietanki wlewamy do rondelka. Dodajemy cukier, stawiamy na małym ogniu i podgrzewamy, mieszając, aż cukier się rozpuści. Zdejmujemy z ognia.
Jajka wbijamy do miski ubijamy na gładką masę. Wlewamy połowę gorącej śmietanki, mieszamy, po czym wlewamy do rondelka z resztą śmietanki. Stawiamy na niedużym ogniu i podgrzewamy - nie dopuszczając do zagotowania! - aż krem zgęstnieje. Cały czas ubijamy mikserem. Krem przelewamy do miski, dodajemy rozpuszczoną czekoladę, kawę i wanilię. Mieszamy mikserem, na jednolity, gładki krem. Wykładamy na upieczone, wystudzone ciasto. Studzimy i wstawiamy do lodówki najlepiej na noc.

A na deser kilka zdjęć.







I autorka bloga zajadająca pyszne „crème glacée au chocolat”


wtorek, 11 maja 2010

Dobrana para?

Dzisiejszy wątek to ….wyjątek. Bo będzie nie kulinarnie. Robiłam porządki w garderobie. W zasadzie zarówno stwierdzenia „porządki” jak i „garderoba” są bardzo na wyrost. Należało by napisać bardziej „ogarniałam nieco bałagan w szafie”, i to ograniczając się do kilku półek. Czynność ta została brutalnie przerwana znalezieniem dawno nie widzianej wieczorowej torebki. Dalsza część wieczoru upłynęła na kontemplacji poniższego zestawu. Oczami wyobraźni widzę: jeansy rurki, biała koszulowa bluzka z bufiastymi rękawami, a może… szara sukienka bombka, legginsy...


Do tego kieliszek wina. I świat jest mój…

Chyba nigdy nie dokończę tego układania.


piątek, 7 maja 2010

Sałatka z gruszkami.

Sponsorami dzisiejszej kolacji były: stołówka pracownicza, z której mąż przyniósł filet rybny panierowany oraz moja znajoma z pracy, która podarowała mi słoiczek gruszek w słodko-kwaśnej zalewie. Z gruszek i z tego co „pod ręką” przygotowałam sałatkę – dodatek do ryby.




Składniki:

kapusta pekińska,
mały słoik gruszek w zalewie,
200 g łagodnego sera żółtego,
garść posiekanych orzechów,
garść rodzynek,
sos do sałatek włoski,

Kapustę pękińską umyć, drobno pokroić. Gruszki odsączyć, pokroić. Przygotować sos zgodnie z przepisem na opakowaniu. Ułożyć w salaterce kapustę. Posypać serem pokrojonym w kostkę, gruszkami, sparzonymi wcześniej na sicie rodzynkami i orzechami. Polać sosem. Odstawić na kilka minut do lodówki.



Smacznego!!!

PS. Zamiast sosu sałatkowego, można dodać majonez wymieszany pół na pół z gęstym jogurtem.

czwartek, 6 maja 2010

Sałatka z wędzonej makreli.






Taka sobie zwykła, prosta sałatka. Robię ją raz na jakiś czas. Ma „pastowatą” konsystencję. Bardzo dobrze smakuje z ciemnym pieczywem. Przepis pochodzi z zamierzchłych czasów szkoły średniej. Jakoś tak przy okazji matur mi się przypomniał.






Składniki:

wędzona makrela,
4 jajka ugotowane na twardo,
puszka groszku konserwowego,
jabłko,
2-3 łyżki majonezu,
2 łyżki posiekanego koperku
pieprz, sól

Z makreli usunąć skórę i wybrać ości, mięso rozdrobnić. Pokroić w drobną kostkę jajka i obrane jabłko. Osączyć groszek. Połączyć z resztą składników. Wymieszać. Dodać majonez koperek, pieprz i sól. I jeszcze raz wymieszać.




Smacznego!!!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...